Wersja do druku

5 stron: < 1 2 3 4 5 >

Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Na pierwsze uderzenie zastosuj po prostu wazelinę. Taką najzwyklejszą, bezwonną, za 2 złe tubka.
Ale na dłuższą metę nad wżerkami korozji nie jest łatwo zapanować.
Kiedyś stosowano do tego szellak. To taki specjalny roztwór miedziowy, o niebieskim zabarwieniu.
Może uda Ci się gdzieś go wytrzepać w starszych warsztatach samochodowych.
W latach 80. była nawet moda na zderzaki w "Maluchach" pomalowane szellakiem.
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
no i podobno coca cola abo pepsi:):rotfl: Na prawdę...
________________________________________________________
Mowa szczera trwa wiecznie,
lecz fałszywa tylko chwilę.
-Salomon-
Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Temat wcale nie jest taki śmieszny, na jaki wygląda - wżerki korozyjne są piekielnie trudne do usunięcia. Właściwie najlepszym sposobem jest zeszlifowanie całej skorodowanej warstwy powierzchniowej.
Ale to raczej nie wchodzi w rachubę. :)
Będziesz musiał co jakiś czas odświeżać korpus, żeby nie pozwolić korozji "rozkwitnąć".
Korozja, niestety, jest jak pleśń - jeśli zostanie jedno ognisko to się rozniesie błyskawicznie.
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Temat wcale nie jest taki śmieszny, na jaki wygląda - wżerki korozyjne są piekielnie trudne do usunięcia. Właściwie najlepszym sposobem jest zeszlifowanie całej skorodowanej warstwy powierzchniowej.
Ale to raczej nie wchodzi w rachubę. :)
Będziesz musiał co jakiś czas odświeżać korpus, żeby nie pozwolić korozji "rozkwitnąć".
Korozja, niestety, jest jak pleśń - jeśli zostanie jedno ognisko to się rozniesie błyskawicznie.
Ten sposób z coca colą jest sprawdzony, tak że to nie żadne śmichy chichy:tak:
________________________________________________________
Mowa szczera trwa wiecznie,
lecz fałszywa tylko chwilę.
-Salomon-
Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Cola ma zastosowanie np. przy odkręcaniu zardzewiałych, zapieczonych śrub. I polerowaniu aluminium.
Do konserwacji raczej się nie nadaje, ponieważ jest silnie żrąca.
Gratulacje dla tych, którzy to piją... :)
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Szpec od maszyn
Największym wrogiem zabytkowych maszyn jest korozja, potrafi zamienić cacko w przedmiot o wartości z cennika skupu złomu. Maszyna aby miała wartość kolekcjonerską musi być na oryginalnych częściach, z oryginalnym malowaniem, sprawna technicznie, bez śladów korozji - należy korozji zapobiegać, a walkę z nią rozpoczynamy gdy pojawi się choćby nalot wielkości łebka od szpilki. W przypadku korozji która spowodowała wżery, maszyna traci zdecydowanie na wartości kolekcjonerskiej i poza rzadkimi modelami najlepiej przeznaczyć ją na maszynę użytkową lub na części. Przeznaczając taką maszynę na użytkową mamy zdecydowanie łatwiej, można zastosować drastyczne środki jak agresywną chemie, szlifowanie, malowanie itd. Decydując się przeznaczyć maszynę na dawcę organów, powinno zdemontować się ją na "elementy pierwsze", części dobrze wyczyścić, zakonserwować i przetrzymywać w suchym pomieszczeniu.
Avatar użytkownika
Krawiec-Filozof
Bogdan! Jesteś tutaj takim naszym "oficerem technicznym" i nie miałeś nigdy do czynienia z szellakiem? Toż kiedyś tym płynem konserwowano części maszyn, które później dzielnie jeździły po kazachskich bezdrożach.... :)
________________________________________________________
Maszyna do szycia składa się z:
1. maszyny zasadniczej
2. maszynisty
https://www.facebook.com/Zibiasz
Avatar użytkownika
Szpec od maszyn
O szelaku słyszałem, ale osobiście nie stosowałem, nawet nie miałem z nim styczności. Co do zachowania kolekcjonerskiej wartości zabytkowej maszyny, to "wyższa szkoła jazdy", potrzebne doświadczenie przy "żelastwie", otwarty umysł, brak lęku przed improwizacjami i kierowanie się zasadą "po pierwsze nie szkodzić" - jeden nierozważny krok i maszyna może stracić bezpowrotnie wartość kolekcjonerską.
Avatar użytkownika
Stara Gwardia
Fides

--- Ostatnio edytowane 2014-02-03 00:02:14 przez Fides ---
Avatar użytkownika
Stały Bywalec
Z naftą nawet nie próbowałem bo najpierw o tym zapomniałem a później nie miałem czasu. Teraz będę czyścił maszynę veritas, chcę ją jak najszybciej wnieść do domu żeby nie zardzewiała. Garaż w którym trzymam te maszyny jest suchy i ogrzewany, ale wcześniej przez 2-3 dni maszyna stała na zewnątrz, na złomowisku. Kiedyś miała jeszcze żeliwną podstawę, ale ktoś był szybszy ode mnie i ją kupił (same maszyny się teraz wyrzuca, zostawia się podstawę i przerabia na stolik). Przez to, że maszyna stała w jakimś wilgotnym pomieszczeniu trochę dłużej, zaczęły pojawiać się małe plamki rdzy, które już wyczyściłem WD40.
________________________________________________________
◄║█║BRAK SYGNATURKI║█║►

5 stron: < 1 2 3 4 5 >

Zaloguj się aby napisać odpowiedź.