eKrawiectwo.net

Od kilku miesięcy mam bluzkę, z poliestru (100%), białą.
Jakiś czas temu pojawiły się na niej czarne kropki (bardzo drobne), na froncie.
Z czasem czarnych kropek przybywało, pojawiły się maleńkie dziurki. Właściwie występują na całej powierzchni bluzki.
Granice dziurek wyglądają jak mikroskopijne przypalenia, z miejscami brązowymi obwódkami. Dodam tylko, że nie palę i nie przebywam w środowisku palaczy.

Wspomniane czarne kropki mają metaliczny poblask, jak gdyby były mikroskopijnymi opiłkami jakiegoś metalu.

Ostatnio zauważyłam, że pojawiły się na drugiej (niestety, mojej ulubionej) bluzce, która w szafie wisiała obok tamtej. Również 100% poliester.

Czy macie może pomysł, co może trawić poliestrowy materiał?
Nie jest to pleśń, raczej. Pranie nie pomaga, czarnych "opiłków" nie daje się zdrapać z tkaniny.
Dorzucę jeszcze zdjęcia.

Prawdopodobnie włókno reaguje chemicznie z czymś w swoim otoczeniu;
ester to w swojej istocie produkt reakcji rozmaitych kwasów (najczęściej z grupy karboksylowej, czyli węglowo-tlenowej) z alkoholem (silnie zasadowym). Ponieważ zawierają kwasy tłuszczowe - na lekcjach chemii na poziomie podstawowym bywają nazywane po prostu "tłuszczami", co nie jest do końca prawdą.
Poli-ester to - przekładając na nasze - wielo-octan etylu, od greckiego "polys - wiele".
Przy czym różnorodność kwasów z grupy węglowej jest tak duża, że wiele z nich może nie znosić się wzajemnie w równowadze i zachodzą w nich rozmaite reakcje.
Spróbuj te bluzki rozdzielić i trzymać je z dala od siebie, a zwłaszcza od innych ubrań.
Reakcja może nie ustać natychmiast, ale po dniu, czy dwóch powinna się zakończyć, kiedy zabraknie jej "paliwa".
Natomiast usunąć tych uszkodzeń już się nie da, bo to trwałe zniszczenie włókna przez reakcję chemiczną...
No niestety, to jest właśnie drugi koniec kija z tanimi tkaninami...